Pora nadrobić zaległości i zrelacjonować moją wyprawę do Londynu. Na początek wizyta w Tate Modern, gdzie cichaczem (bo chyba robienie tam zdjęć jest zabronione, chociaż nie jestem pewna) zrobiłam kilka zdjęć. Dwa pierwsze przedstawiają dzieła, które najbardziej mnie poruszyły... Dlaczego akurat te? Myślę, że ci, którzy mnie znają, będą doskonale wiedzieli o co chodzi.
Ciekawy efekt, który mam nadzieję trochę widać na zdjęciu. Mama mi mówiła jak takie malarstwo się nazywa, ale oczywiście już nie pamiętam.
Coś dla polonistów:
Zdjęcie poniżej dedykuję Żurawiowi (może nie ma zabójczego uśmiechu, ale miłość chyba widać):
A na koniec widok z Tate Modern na most Milenium i katedrę św. Pawła:
A największe wrażenie zrobił na mnie film z lat 60. czy 70. prezentowany w jednej z sal wystawowych galerii. Na tym filmie pewna artystka stoi naga na środku plaży, oblewa się krwią i tarza w piórach. Cóż ten performans miał oznaczać - nie mam pojęcia... Jedno jest pewne, nigdy go nie zapomnę...
Powiedziałabym, że nie tylko widać miłość, ale również widać, że dojrzewasz;P Już nie szczerzysz się jak (oj dobra, daruję sobie kolokwialne porównanie), tylko jest tak bardziej zmysłowo:D A zdjęcia piękne, aczolwiek w tym roku nie dostałam pocztówki z Piotrusiem Panem! Powiem więcej - żadnej nie dostałam;P
OdpowiedzUsuńZdjęcie I: Zula Pogorzelska śpiewająca "Ja nie mam co na siebie włożyć..."
OdpowiedzUsuńZdjęcie II: http://www.youtube.com/watch?v=KwLiH8bWFdM&feature=related
Zdjęcie III: op-art :D
Zdjęcie IV: dobrze, że te książki są niezapisane
Zdjęcie V: 8)
Zdjęcie VI: ot, widoczek :P
Aha! Ja też żadnej kartki nie dostałam! :P
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńZe względu na małe fundusze nie wysyłałam kartek, ale mam dla Was dar z Londynu (do odebrania na Krańcowej w październiku). Ewulu zachwyciły mnie Twoje komentarze do zdjęć...
OdpowiedzUsuńAle fragment z "Ptaków" mogłaś sobie darować...
OdpowiedzUsuńNie mogłam się powstrzymać :D
OdpowiedzUsuń