wtorek, 10 maja 2011

Budapeszt part. 2, czyli jak było naprawdę...

Co tu dużo pisać, jak zwykle było wesoło...

Żurku, pytałaś co się działo wieczorami... nic szczególnego, dziewczęta na przykład piły rosół w śpiworkach.

W Budapeszcie można spotkać bardzo dziwne zwierzęta...



Tworek jest na etapie nauki jazdy, dlatego fascynuje ją każdy znak, zwłaszcza taki.





I padał deszcz...


Mój ulubiony eksponat z Muzeum Narodowego w Budapeszcie - srający kot.




2 komentarze:

  1. Jestem urzeczona artyzmem pierwszego zdjęcia. Na serio.

    OdpowiedzUsuń
  2. fajnie Ci! Taki Budapeszt...ach...

    OdpowiedzUsuń