Pożyczyłam z naszej pracowni makijażu biały podkład i puder. Werek stwierdziła, że w takim razie może zostać gejszą. A jak wiadomo, na Krańcowej od pomysłu do realizacji jest bardzo krótka droga...
niedziela, 25 kwietnia 2010
Gdzie diabeł nie może tam babę pośle...
piątek, 23 kwietnia 2010
Dla odwagi/cierpliwości?
czwartek, 22 kwietnia 2010
środa, 21 kwietnia 2010
wtorek, 20 kwietnia 2010
Zaobserwowane
Pierwsze trzy zdjęcia prezentują różnorodność reklamy, którą można zaobserwować w mieście...


To już raczej nie jest reklama, a dla niektórych pewnie antyreklama:

Bardzo zaintrygowało mnie to zestawienie płomiennej rudości i czerni, myślałam, że przód dziewczęcia będzie równie interesujący jaki tył, ale niestety się rozczarowałam...
A takie rzeczy to tylko na KUL-u... oto ulica zamknięta w budynku biblioteki...






piątek, 9 kwietnia 2010
Trendy w makijażu
W ramach mojego studium wizażu musiałam stworzyć prace zaliczeniowe z kilku przedmiotów. Oto efekt pracy z Trendów w modzie. Moim zadaniem było stworzenie makijaży bazujących na aktualnych trendach...
czwartek, 8 kwietnia 2010
Dużo nowych rzeczy i doświadczeń
[Werku pamiętasz jak pytałaś czy chodzimy przed zajęciami na piwo? Tu znajdziesz odpowiedź.]
Dzisiaj też był piękny dzień, bo miałam zajęcia dopiero po południu, więc wcześniej udałam się z Funiem do ciuchlandu, gdzie nabyłam dwie piękne bluzki, znalazłam Funiowi szalone spodenki i odnalazłam prawdziwego mężczyznę dla Żurawia. Mężczyznę można podziwiać na zdjęciach... A później musiałam iść na zajęcia, których nazwy tu nie wymienię, a których strasznie, ale to strasznie nie lubię. Tak bardzo, że gdy o nich myślę, to całe moje ciało krzyczy "Nie!", łzy napływają do oczu, kolana się uginają i nogi odmawiają posłuszeństwa, serce pęka, a mózg paruje... Dziś niestety musiałam pokonać własny wstręt i udać się na te zajęcia. Jednak, aby dodać sobie otuchy i przetrwać te trudne chwile, wcześniej udałam się z Funiem za pewien pomnik, w kąt filozoficzny, aby spożyć pewien trunek rozluźniający umysł i ciało. Radość z jego konspiracyjnego picia była tak wielka, że pozwoliła nam przetrwać kolejne półtorej godziny zajęć.
Dzisiaj też był piękny dzień, bo miałam zajęcia dopiero po południu, więc wcześniej udałam się z Funiem do ciuchlandu, gdzie nabyłam dwie piękne bluzki, znalazłam Funiowi szalone spodenki i odnalazłam prawdziwego mężczyznę dla Żurawia. Mężczyznę można podziwiać na zdjęciach... A później musiałam iść na zajęcia, których nazwy tu nie wymienię, a których strasznie, ale to strasznie nie lubię. Tak bardzo, że gdy o nich myślę, to całe moje ciało krzyczy "Nie!", łzy napływają do oczu, kolana się uginają i nogi odmawiają posłuszeństwa, serce pęka, a mózg paruje... Dziś niestety musiałam pokonać własny wstręt i udać się na te zajęcia. Jednak, aby dodać sobie otuchy i przetrwać te trudne chwile, wcześniej udałam się z Funiem za pewien pomnik, w kąt filozoficzny, aby spożyć pewien trunek rozluźniający umysł i ciało. Radość z jego konspiracyjnego picia była tak wielka, że pozwoliła nam przetrwać kolejne półtorej godziny zajęć.
A 22 kwietnia jadę do Warszawy na spektakl Krystiana Lupy "Persona. Marilyn" i jestem taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaka szczęśliwa! :)
środa, 7 kwietnia 2010
Notatka aktualna
Dzisiejszy dzień było baaaaaardzo przyjemny, jestem za wprowadzeniem większej ilości właśnie takich dni. Zaczęło się od odwołania jednych zajęć i wypadzie z dziewczynami na ciuchy. Później, po krótkiej bytności na uczelni, zgarnęłam pewną Kasię na Krańcową, gdzie razem z Ewulą ugościłyśmy ją herbatą i trójkątnymi kanapkami. Następnie udałyśmy się do kina na "Alicję w krainie czarów" - jestem zachwycona tym filmem (najbardziej Szalonym Kapelusznikiem i jego makijażem), Ewula może mieć trochę inne zdanie (bardziej senne). Kolejną atrakcją było nasze spotkanie z Weroniką i lody wiśniowe. A na koniec dostałam od Ewuli super ocieplacz(?), trzymadło(?), pokrowiec(?) na mój kawowy kubek. Bo Ewula teraz jest kozak i szyje na maszynie i wyczarowuje różne piękne rzeczy... Zrobiłam też dzisiaj kolczyki, ale ich tu nie pokażę, bo to mały pikuś przy Ewuli wyczynach.
Na tę gazetę natknęłam się w Empiku, zachwyciła mnie informacja w czerwonej ramce, ale w sumie nie ma się co dziwić, patrząc na większość czasopism adresowanych do kobiet...

Około świątecznie w pięciu odsłonach
Po pierwsze pragnę podziękować Funiowemu Tacie, że podzielił się ze mną tak wspaniałym wyrobem mięsnym, jakim jest kiełbasa. (Od razu dodam, że na karteczce jest "imię" obdarowanego, a nie imię... produktu)
Hamburgery
W Niedzielę Palmową wybrałyśmy się z Funiem do kościoła na 13, koniec końców pojawiłyśmy się w dwóch różnych kościołach o innej godzinie (innych godzinach), ale za to zjadłyśmy obiad w American grill & restaurant Jesz Burger.
Dowód na to, że z Funiem dzielimy się prawie wszystkim...





Subskrybuj:
Posty (Atom)