czwartek, 8 kwietnia 2010

Dużo nowych rzeczy i doświadczeń

[Werku pamiętasz jak pytałaś czy chodzimy przed zajęciami na piwo? Tu znajdziesz odpowiedź.]
Dzisiaj też był piękny dzień, bo miałam zajęcia dopiero po południu, więc wcześniej udałam się z Funiem do ciuchlandu, gdzie nabyłam dwie piękne bluzki, znalazłam Funiowi szalone spodenki i odnalazłam prawdziwego mężczyznę dla Żurawia. Mężczyznę można podziwiać na zdjęciach... A później musiałam iść na zajęcia, których nazwy tu nie wymienię, a których strasznie, ale to strasznie nie lubię. Tak bardzo, że gdy o nich myślę, to całe moje ciało krzyczy "Nie!", łzy napływają do oczu, kolana się uginają i nogi odmawiają posłuszeństwa, serce pęka, a mózg paruje... Dziś niestety musiałam pokonać własny wstręt i udać się na te zajęcia. Jednak, aby dodać sobie otuchy i przetrwać te trudne chwile, wcześniej udałam się z Funiem za pewien pomnik, w kąt filozoficzny, aby spożyć pewien trunek rozluźniający umysł i ciało. Radość z jego konspiracyjnego picia była tak wielka, że pozwoliła nam przetrwać kolejne półtorej godziny zajęć.
Kwiat od Funia (bo kiedyś - w grudniu(?) - Funio obiecała kupować mi jednego kwiatka w miesiącu - ten jest drugi).
Rzeczony trunek...
Funio w swoich nowych pięknych butach i mojej pięknej sukience... (zgadnijcie co jest schowane pod szaliczkiem)
A na tym zdjęciu można, oprócz mężczyzny, podziwiać również moje nowe, własnoręcznie zrobione, kolczyki.
Żuraw z osobistym mężczyzną swym nowym.

A 22 kwietnia jadę do Warszawy na spektakl Krystiana Lupy "Persona. Marilyn" i jestem taaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaka szczęśliwa! :)

1 komentarz:

  1. Wersja oficjalna na Pawła... "Nie chodzimy na piwo przed zajęciami!".

    OdpowiedzUsuń